NIE, NIE ŻALĘ SIĘ, ALE...
... pomarudzić chyba czasem mogę prawda? Mam prawo. Muszę chyba zjeść kawałek czekolady, aby serotonina mi podskoczyła. Wiem, wiem, to się skończy, już niedługo, ale teraz jest teraz i to mnie najbardziej wpienia. Jakoś wyjątkowo dużo ostatnio myślę. Może dlatego, że mam na to czas. Teraz już nie wiem co lepsze. Jego nadmiar czy brak. Był jego brak, teraz jest nadmiar czyli harmonia w życiu obowiązkowa. Czyż nie? Tak lubię czytać Wasze blogi. Jak Wam się żyje na wsi, jak fajnie się rozwijacie, wracacie do dawnych zawodów, robicie rękodzieło - przepiękne zresztą! Robi mi się lżej na duszy, jak popatrzę w niektóre palące się kominki, biegające kozy, pieski... Te cudowne Wasze wyroby - sery, przetwory... Tak bardzo za tym tęsknię! Nawet nie wiecie ile macie szczęścia...:) Ale z drugiej strony tak sobie myślę, za tym szklanym ekranem, za tą siecią, są ludzie, którzy mimo tych cudownych wspaniałych i kolorowych zdjęć i tej pięknej sielanki, borykają się z dniem codziennym.
Ze swoimi "demonami", słabościami, z problemami, które pewnie nie jednego by przerosły.
Rzadko wylewam z siebie, jeśli już to na "papier", tak zawsze dusiłam i dusze w sobie większość problemów. Nie jest to dobre, bo lepiej "wyrzygać" to z siebie. Czasem wyrzygam ... ale rzadko. Musi się wtedy mój dzban przelewać od dłuższego czasu. Tak, nie przelać jedną kroplą, ale przelewać długo.
Często myślę też, że piszę do ściany. Prawdopodobnie to normalny kryzys ludzi, którzy piszą. Wiem, że większość ludzi byłaby bardziej zainteresowana moim życiem prywatnym, to co mam w torebce, co mam w szafie, jakbym recenzowała nowo zakupiony lakier... a nie pisała, że warto doceniać to co się ma, że należy cieszyć się z każdego promyka słońca, że warto jeść kaszę za 2,50 zł.
Ciągle nie rozumiem pewnych rzeczy w świecie. Jeszcze niejedno pewnie mnie zaskoczy...
Wczoraj przeglądając najbardziej popularne kanały na YouTube, kanały dziewcząt, kobiet, mężatek, mam, które z taka pasją opowiadają o nowej przecenie w sklepie kosmetycznym, o nowym suchym szamponie (pierwszy raz spotkałam się z czymś takim), czy pokazują jak zrobić makijaż a'la Rihanna... Mając przy tym setki tysięcy polubień... Ehhh. Ja rozumiem, nie oceniam, wszystko jest potrzebne. Ale czy aż tak ważne? Może dla nich tak, dla mnie nie. Dlatego nigdy nie rozumiałam, nie rozumiem i chyba nigdy już tego nie pojmę. Tak ten wczorajszy wieczór mnie przybił, bo jakoś dotarło do mnie, że chyba ja mało kobieca jestem... Popłakałam się. Tusz ten sam od 4 lat. Cienie maja tyle samo - pewnie już termin się skończył. Krem od dziecka ten sam... wstyd się przyznać - Nivea... Ale na inne chemikalia mam uczulenie. Nie powiem, próbowałam kiedyś , jakieś cudo ze świecącej półki, ale po kilku sekundach strasznie poczerwieniałam. Mój organizm tak jak ja sama nie lubi chemii.
Wybawienie przyszło wieczorem z pracy - "monż" - i powiedziało, że inaczej by mnie nie pokochało, jakbym była właśnie taka jak oglądałam pół wieczoru. Dlatego, że taka jestem "rzadka" to czyni mnie wyjątkową. Popłakałam się bardziej. Jak go nie kochać. Nie odbierzcie tego jako przejaw próżności czy słabości, bo jakbym nie miała się czym przejmować tylko takimi pierdołami... Może na ten czas nie miałam. To była chwila, emocje. Ale poszły już sobie...
Dzisiaj jest nowy dzień. Nowa karta. Inne energie, ciągle te same marzenia, które sprawiają, że na moim ryjku pojawia się rogal. Będę Wam pisała więcej, będę otwierała się bardziej.
Do tej pory myślałam, że jak wspomnę o swoim życiu w Stanach, to zostanę oceniona, w jeden sposób: "oo proszę chwali się", bo przyznam, że nieraz spotkałam się z zazdrością. Ale wiem, że nieliczni mają odwagę wziąć życie w swoje ręce i dokonać zmian. Nikt nie dał mi niczego za darmo. Na wszystko sobie zapracowałam, z czego jestem bardzo dumna. Cena była i jest nadal duża i nie chodzi tu o pieniądze. Ale niczego nie żałuję.
Mam ochotę czasem podzielić się tym z Wami i tak zrobię. Bo jest to częścią mojego pisania.
Cieszę się, że jeszcze jesteście ze mną:)
Przepraszam, jeśli o czymś "za dużo" napisałam.
Ściskam Was!
Wasza N.
Ze swoimi "demonami", słabościami, z problemami, które pewnie nie jednego by przerosły.
Rzadko wylewam z siebie, jeśli już to na "papier", tak zawsze dusiłam i dusze w sobie większość problemów. Nie jest to dobre, bo lepiej "wyrzygać" to z siebie. Czasem wyrzygam ... ale rzadko. Musi się wtedy mój dzban przelewać od dłuższego czasu. Tak, nie przelać jedną kroplą, ale przelewać długo.
Często myślę też, że piszę do ściany. Prawdopodobnie to normalny kryzys ludzi, którzy piszą. Wiem, że większość ludzi byłaby bardziej zainteresowana moim życiem prywatnym, to co mam w torebce, co mam w szafie, jakbym recenzowała nowo zakupiony lakier... a nie pisała, że warto doceniać to co się ma, że należy cieszyć się z każdego promyka słońca, że warto jeść kaszę za 2,50 zł.
Ciągle nie rozumiem pewnych rzeczy w świecie. Jeszcze niejedno pewnie mnie zaskoczy...
Wczoraj przeglądając najbardziej popularne kanały na YouTube, kanały dziewcząt, kobiet, mężatek, mam, które z taka pasją opowiadają o nowej przecenie w sklepie kosmetycznym, o nowym suchym szamponie (pierwszy raz spotkałam się z czymś takim), czy pokazują jak zrobić makijaż a'la Rihanna... Mając przy tym setki tysięcy polubień... Ehhh. Ja rozumiem, nie oceniam, wszystko jest potrzebne. Ale czy aż tak ważne? Może dla nich tak, dla mnie nie. Dlatego nigdy nie rozumiałam, nie rozumiem i chyba nigdy już tego nie pojmę. Tak ten wczorajszy wieczór mnie przybił, bo jakoś dotarło do mnie, że chyba ja mało kobieca jestem... Popłakałam się. Tusz ten sam od 4 lat. Cienie maja tyle samo - pewnie już termin się skończył. Krem od dziecka ten sam... wstyd się przyznać - Nivea... Ale na inne chemikalia mam uczulenie. Nie powiem, próbowałam kiedyś , jakieś cudo ze świecącej półki, ale po kilku sekundach strasznie poczerwieniałam. Mój organizm tak jak ja sama nie lubi chemii.
Wybawienie przyszło wieczorem z pracy - "monż" - i powiedziało, że inaczej by mnie nie pokochało, jakbym była właśnie taka jak oglądałam pół wieczoru. Dlatego, że taka jestem "rzadka" to czyni mnie wyjątkową. Popłakałam się bardziej. Jak go nie kochać. Nie odbierzcie tego jako przejaw próżności czy słabości, bo jakbym nie miała się czym przejmować tylko takimi pierdołami... Może na ten czas nie miałam. To była chwila, emocje. Ale poszły już sobie...
Dzisiaj jest nowy dzień. Nowa karta. Inne energie, ciągle te same marzenia, które sprawiają, że na moim ryjku pojawia się rogal. Będę Wam pisała więcej, będę otwierała się bardziej.
Do tej pory myślałam, że jak wspomnę o swoim życiu w Stanach, to zostanę oceniona, w jeden sposób: "oo proszę chwali się", bo przyznam, że nieraz spotkałam się z zazdrością. Ale wiem, że nieliczni mają odwagę wziąć życie w swoje ręce i dokonać zmian. Nikt nie dał mi niczego za darmo. Na wszystko sobie zapracowałam, z czego jestem bardzo dumna. Cena była i jest nadal duża i nie chodzi tu o pieniądze. Ale niczego nie żałuję.
Mam ochotę czasem podzielić się tym z Wami i tak zrobię. Bo jest to częścią mojego pisania.
Cieszę się, że jeszcze jesteście ze mną:)
Przepraszam, jeśli o czymś "za dużo" napisałam.
Ściskam Was!
Wasza N.
Nie jesteś sama - ja mam w łazience tylko szampon bez parabenów i szare mydło;) Kosmetyki kolorowe od kilku lat takie same, bo choć niezbyt świeże - nie uczulają;))) A moim ascetyzmem doprowadziłam do tego, że Książę kupuje mi jedyną rzecz, jaka naprawdę kocham w "chemii" perfumy;))) - bo mnie byłoby szkoda kasy, ja to pewnie drewna bym kupiła ze dwa metry;)
OdpowiedzUsuńNo i znowu mam rogala:)) Dzieki kobietko! :)
UsuńNie ma co patrzeć na innych. Każdy jest inny i wyjątkowy :) Każdy ma w sobie to coś :)
OdpowiedzUsuńTy też jesteś wyjątkowa i masz szczęście, że masz kogoś kto Cię kocha.
Dzieki za cieple slowa:) Zwykle nie patrze, ale zwalam teraz wszystko na hormony... :) Niech sie tylko mala urodzi, "za kare" od razu zagonie do sprzatnia;))
UsuńWiesz, mam takie wrażenie jakbyś się trochę wstydziła tej chwili słabości. A to wydaje mi się kompletnie niezrozumiałe - każdy ma do tego prawo, to, że ktoś czasem uzewnętrzni swoją wrażliwość chyba nie jest jakimś wielkim złem? Hm, no mam nadzieję, że nie jest, bo w przeciwnym razie to powinnam iść się zakopać ze wstydu :P
OdpowiedzUsuńJa chętnie poczytam o życiu w US, osobami, które mogą pisać ewentualne hejterskie komentarze, nawet się nie przejmuj już teraz. To ludzie, których jedyną ambicją jest psucie innym humoru, załamywanie innych. Ja nie wiem gdzie produkują takich ludzi - ja mam dość wszelkich negatywnych myśli, emocji i odcinam się od tego jak najdalej.
Powodzenia!
beslimproject.blogspot.com
Niestety bardzo duzo jest takich ludzi, w zyciu prywatnym to my sami mamy wybor i selekcje kim sie otaczamy, w przeciwienstwie do internetu. Ale coz, trzeba robic swoje i to co sie czuje w serduchu:) A ze pojawiaja sie chwile slabosci... Czasem tak juz musi po prostu byc...:) Trzymaj sie cieplo!
UsuńNineczko Kochana, i Ciebie to dopadło, hormonki, nic dodać nic ująć, ja mam już te myśli za sobą, że mam jeden szampon i to kupiony w piekarni zaraz tu obok, z czarnej rzepy :), nigdzie go nie mogłam dostać, szare mydło, kolorowe kosmetyki kupuję w necie za połowę ceny, kremu nie używam, mam za to olejki, z czarnuszki, jojoba, kokosowy, a po kąpieli tylko oliwa z oliwek :). Sliczną kobietką jesteś i bez tych reklamowanych cudeniek :))))) wiem bo przecież widziałam Twoje zdjęcia :)))), no już głowa do góry ! Pozdrów dzidzię i menża :))))
OdpowiedzUsuńWarto jest czasem "pomarudzic", aby w calym tym internetowym padole spotkac takich wlasnie ludzi... Dziekuje!
UsuńDostałam nagrodę - Liebster Blog Award. Jednak nagroda zobowiązuje do udzielenia odpowiedzi na 11 pytań i wskazania 11 blogów, które nominuje się do otrzymania tejże narody. Blogi te mają być godne polecenia i odwiedzania. Według mnie taki jest Twój blog, więc przekazuję nagrodę w Twoje ręce. A teraz czas na Ciebie! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Ilona
P.S. Moja lista pytań:
1. Jakie jest Twoje pierwsze skojarzenie z polską wsią?
2. Bez jakiej rzeczy nie wyobrażasz sobie życia?
3. Jaka jest Twoja najczęstsza myśl tuż po przebudzeniu?
4. Książka, którą poleciłabyś w przyszłości (tej dalekiej lub nie) swojej dorosłej córce?
5. Co znajduje się w Twojej torebce?
6. Do której postaci literackiej bądź bohaterki serialu lub filmu jesteś podobna?
7. Jaka jest najpiękniejsza chwila Twojego życia?
8. Co najbardziej cenisz w ludziach?
9. Skąd pomysł na nazwę bloga?
10. Jaka jest Twoja popisowa potrawa?
11. Kim chciałaś być w dzieciństwie i dlaczego?
Ojej...Jak mi milo:)) Ogromnie dziekuje Ilonko!!! Napewno rzetelnie odpowiem na wszystkie tak szybko jak tylko bede mogla! :)
UsuńSama widzisz.. :))
UsuńWolę czytać o tym, że warto doceniać to co się ma, niż o tym, gdzie kupić po przecenie kosmetyki, których i tak nie będę używała. :))
Czekam z niecierpliwością. :)
Buziakii :)
A teraz coś na temat. :)
OdpowiedzUsuńKochana, a czym Ty się przejmujesz? Ja też tak mam z tymi kosmetykami i innymi cudami. :)) Z tym, że Ty masz oparcie w mężu, a ja nie mam nawet męża! :)))
Sama miałam podobny dylemat przy założeniu bloga. Mój blog w marcu skończy 2 lata, z czego przez pół roku był w zawieszeniu, bo chciałam usunąć. Bo było mało komentarzy, mało odwiedzin itp.Jednak dojrzałam do decyzji, że nie chodzi tutaj o licznik, o ilość komentarzy, a o wiernych czytelników. I ja takich mam. Nie ma ich wielu, ale wiem, że mogę o wszystkim napisać. Dzięki temu od jakiegoś czasu piszę również o sobie, a wcześniej starałam się oddzielać blogowanie od życia prywatnego.
Teraz wiem, że ludzie są różni, zdarzają się zazdrośni, zawistni, ale oni sami się nie pokażą, nie napiszą o sobie, bo nie mają najzwyczajniej w świecie o czym pisać...
Dlatego warto się otworzyć na ludzi, serio! :)
Uściski,
Ilona
Dziewczyny, jestescie genialne! :)) Poprawilyscie mi humor !:))
OdpowiedzUsuńI ja, i ja! Ja też coś napiszę... :) Kochana! U mnie również króluje w łazience "Biały Jeleń" - Franek też go używa od maleńkiego oseska bo inne kosmetyki go uczulały :) A krem NIVEA? Jest super! I jakie można z niego maseczki na twarz robić hehe... dodając resztki z lodówki :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Tobą i to jest fajne, że się rozumiemy i możemy się razem wszystkie wspierać :*
:))) W "kupie" sila!;)
UsuńA czy to ważne kto jakie cuda ma w łazience na półce czy też na twarzy?
OdpowiedzUsuńTo w sercu najważniejsze!
Mnie ostatnio koleżanka zapytała, czy nie wstydzę się jeździć swoim wozem :) mamy auto 15 letnie, obdrapanego trochę na bagażniku - NO I CO Z TEGO? Dla mnie najważniejsze, że działa, że się nie psuje, że od 2 lat każdej zimy, nawet przy -20 odpala! Mam to gdzieś co myślą inni, naprawdę.. kiedyś się przejmowałam, teraz nie.
Do jednego tylko Ci się przyznam... że gdy jestem w towarzystwie, nawet wśród znajomych, wolę słuchać niż mówić o sobie.. tak po dupeczce w tym roku dostałam, że zaufanie moje jest minimalne.. smutne to.. ale co zrobić?
Nie smuć się, bo Dzidziuś wszystko czuje..
jak to mówi moja koleżanka: bądź jak gołębica, sraj na wszystko! haha
ps przepraszam za to sr...j ;)
Buźka!
No widzisz Kama, przypomnialas mi tez pewna sytuacje sprzed lat, jak mama moja jezdzila maluchem ( boskiej czerwieni:) ) a kolezanki z pracy ukasliwie docinaly, ze maz w Ameryce a Ty maluchem jezdzisz... Ale pamietam, ze tez byla ta golebica:))
UsuńRzeczywiście dziewczyny, coś w tym jest, że znajdzie się zawsze taka osoba, co to koniecznie musi wtrącić swoje 3 niepotrzebne grosze i taka co to jej wszystko nie pasuje. Ale nie ma co się przejmować. Róbmy swoje i bądźmy sobą! :))
UsuńDawno tu nie zaglądałam a tu proszę smutki jakieś? Mam nadzieję, że już po :) Nino nie ważna jest ilość polubień ale ich jakość. Jeśli będziesz robić to co większość to będziesz miała to co większość. A większość zrzędzi, prowadzi zagonione życie i żyje z dnia na dzień. Czy uważasz, że jest na prawdę czego zazdrościć? Czy warto oceniać się na takim tle? Absolutnie tego nie oceniam. Nie o to chodzi. Jesteś fantastyczną kobietą, wkrótce Mamą, masz cudownego męża, dbasz o siebie i rodzinę, żyjesz świadomie. Czerpiesz radość z drobnych rzeczy (o wielkich nie wspomnę) no na prawdę nie ma się do czego przyczepić ;) Tak trzymaj !!!
OdpowiedzUsuńTak Joasiu, juz po :) Taki dól hormonalny sie trafil i rob co chcesz:) Dziekuje Ci!
UsuńOd jakiegoś czasu czytam twojego bloga i bardzo mi się podoba bijąca stąd pozytywna energia:) Ja jeszcze tak nie umiem, ale się staram:) A co do tematu to nic tylko się cieszyć, że jesteś wyjątkowa. Ja osobiście używam tuszu może raz w miesiącu i nie wiem do czego służy podkład :D Nie rozumiem tych kanałów na YouTube, ale pocieszam się tym, że tylko śmieci płyną z prądem...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie to okreslilas : smieci plyna pradem...
UsuńMilo mi ogromnie, ze do mnie zagladasz...:)
cieszę sie ze tutaj wpadłem jest wiele fajnych pomysłów!
OdpowiedzUsuń