Niesamowicie wzruszyłam się dziś rano... Gdzie przy porannej kawie, gdzieś tam w TV usłyszałam o ginącym już zawodzie CZAPNIKA. Zaczęłam słuchać i wtopiłam się w ten świat. Świat, w którym pewien Pan, przejął pasję po swoim ojcu i już od 40 lat szyje czapki, kapelusze... Co mnie zasmuciło, nie po raz pierwszy zresztą, to fakt, że Chiny tak zalały świat, że te zawody, małe, wieloletnie biznesy rodzinne są na wymarciu. Co jest jeszcze smutniejsze, że chińszczyzna jest tak tania, że ludzie wolą (lub nie mają wyjścia) wybrać ich, tani produkt. Nie neguje tego, bo sama rozumiem, że ludzie mają trudne sytuacje życiowe i zmuszeni są do takich a nie innych wyborów. Jest tyle ludzi z pasją, pasją tworzenia, robienia czegoś pięknego, ale podcinane są im tym skrzydła, bo się nie opłaca. Marzę o tym, aby kiedyś sytuacja w naszym kraju poprawiła się na tyle, abyśmy mogli wspierać nasze, lokalne biznesy, naszych rolników, hodowców i pasjonatów. Pozytywne jest to, że pojawiła się "mod...