TAK NIEWIELE MI POTRZEBA...
Kiedyś pisałam jak ja niewiele do szczęścia potrzebuje i jak niedużo od życia wymagam. Dlatego tak wiele radości sprawiają mi malutkie rzeczy: kwiatuszki, ptaszki, upieczone ciasto dla męża... Tu gdzie mieszkam mamy duży ogród, oczywiście jest on "wspólnotą blokową" jak ja to mówię, jest tam altanka, ławeczki, drzewka, krzaczki, kwiatki etc., takie miejsce, gdzie mieszkańcy mogą pogrilować, odpocząć, poopalać się, jeśli tylko angielska pogoda na to pozwoli:) Kilka tygodni temu "odkryłam" tam krzaki malin z cudownymi, słodziutkimi owocami! Zaraz obok krzaki jeżyn również z całym mnóstwem owoców. No i mała jabłonka, chyba z piętnastoma jabłkami, gdzie połowy już nie ma, bo zjadłam:) Malin było tyle, że nie nadążaliśmy ich jeść. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka ja byłam szczęśliwa!