SPOWIEDŹ EMIGRANTA...
Cudny wschód słońca...
Chill out i kawa z cynamonem...
To jest to co poranku smakuje mi najlepiej.
Bardzo wczesnym.
Jest 6.30.
Drugi raz w czasie całego okresu, w którym mam zaszczyt być mamą, wstałam wcześniej niż moje dziecko.
Ostatnio mam bardzo niepoukładane myśli. Pojawiają się wątpliwości, strachy, niepokoje.
Ale wiem, że tak ma być. To właśnie jest częścią naszego życia.
To jest właśnie ta harmonia, która w życiu jest nam bardzo potrzebna...
Jednego dnia czuje się niesamowicie szczęśliwa, czuje, że wszystko będzie dobrze, dziękuje Bogu za każdy dzień, za cudowną rodzinę, za zdrowie. Z kolei innego dnia czuje, jakby ktoś do tej czystej wody jaką są w danej chwili moje myśli, wlał małą kropelkę atramentu... A ona tak nieokiełznanie zmąca cała tą czystość i niewinność myśli.
Jestem ogromną marzycielką. Często przysłania mi to realia, niestety. Rozpędzę się i fruwam.
Przed Świętami odwiedziłam Polskę.
Sama.
Odwiedziny może nie należały do najprzyjemniejszych... Zmarła mi babcia.
Ale jej już jest lepiej...
Wizyta w Polsce nastroiła mnie niesamowicie pozytywną energią, mimo wszystko...
Przez kilka dni byłam sama ze sobą. Mogłam uciec na swoją polanę... do swojego strumyka... pooddychać.
Czuję się tam niesamowicie wolna. Każda moja komórka czuje tą wolność.
Tam oddycham całą piersią, tam czuje spokój.
Tam jest ta niczym nie zmącona, piękna i dzika natura.
Tu czuje się jak ptak w złotej klatce.
Jakby mnie ktoś złapał, podciął skrzydła i zamknął na kilka lat. Obiecując tym samym, że nie będę musiała martwić się o pożywienie, bo on będzie mnie karmił i ogrzewał...
Ale czy ja naprawdę tego chce?
Ja chce się o to martwić, ale chce latać, chce czuć wolność. Jest to w końcu jedna z najcenniejszych rzeczy w naszym życiu.
Tam są przyjaciele, tam jest rodzina i są ludzie, którzy Cię wysłuchają, wypiją z Tobą rano kawę, podzielą smutki jak i radości.
Po ponad 10 latach emigracji do różnych krajów, przychodzi taki moment rachunku sumienia.
Zaczyna się rozumieć co jest tak NAPRAWDĘ ważne w życiu.
Ci, co mieli "przyjemność" tułaczki, wiedzą o czym mówię.
Znam kilka osób, które w Polsce są prze szczęśliwe i nawet nie myślą aby wyjazd z Polski do innego kraju był czymś więcej jak wakacjami i odpoczynkiem.
Jednak są i tacy, co pukają się w czoło, gdy wspominam o powrocie. Paradoks tego jest taki, że w większości są to ludzie, którzy nie wyjeżdżali nigdy z kraju, może za wyjątkiem wczasów w Bułgarii:) - taki mały sarkazm, absolutnie nie złośliwy:)
Nie mają pojęcia o uczuciach, tęsknotach, rozdzierającym i pękającym sercu za każdym razem na lotnisku. Chęci ucałowania polskiej ziemi po wieloletniej nieobecności w kraju...
Przepłakanych nocach, samotnych i jednodniowych Świętach, bo od kiedy pamiętam, zawsze pracowałam. O wzruszeniu, które pojawiało się za każdym razem gdy wąchałam nasz cudowny polski chleb. Docenia się wtedy najmniejszą nawet rzecz związaną z krajem, która wcześniej była tak bardzo obojętna.
Jedno jest pewne - każdy ma inny sposób postrzegania świata, każdy ma inny system wartości.
Jedni największą wartość postrzegają w rzeczach materialnych i gromadzeniu ich przez całe życie, inni gromadzą doświadczenia i piękne chwile...
"...Jest na ziemi jedno moje małe miejsce,
gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej(...)"
c.d.n.
N.
Chill out i kawa z cynamonem...
To jest to co poranku smakuje mi najlepiej.
Bardzo wczesnym.
Jest 6.30.
Drugi raz w czasie całego okresu, w którym mam zaszczyt być mamą, wstałam wcześniej niż moje dziecko.
Ostatnio mam bardzo niepoukładane myśli. Pojawiają się wątpliwości, strachy, niepokoje.
Ale wiem, że tak ma być. To właśnie jest częścią naszego życia.
To jest właśnie ta harmonia, która w życiu jest nam bardzo potrzebna...
Jednego dnia czuje się niesamowicie szczęśliwa, czuje, że wszystko będzie dobrze, dziękuje Bogu za każdy dzień, za cudowną rodzinę, za zdrowie. Z kolei innego dnia czuje, jakby ktoś do tej czystej wody jaką są w danej chwili moje myśli, wlał małą kropelkę atramentu... A ona tak nieokiełznanie zmąca cała tą czystość i niewinność myśli.
Jestem ogromną marzycielką. Często przysłania mi to realia, niestety. Rozpędzę się i fruwam.
Przed Świętami odwiedziłam Polskę.
Sama.
Odwiedziny może nie należały do najprzyjemniejszych... Zmarła mi babcia.
Ale jej już jest lepiej...
Wizyta w Polsce nastroiła mnie niesamowicie pozytywną energią, mimo wszystko...
Przez kilka dni byłam sama ze sobą. Mogłam uciec na swoją polanę... do swojego strumyka... pooddychać.
Czuję się tam niesamowicie wolna. Każda moja komórka czuje tą wolność.
Tam oddycham całą piersią, tam czuje spokój.
Tam jest ta niczym nie zmącona, piękna i dzika natura.
Tu czuje się jak ptak w złotej klatce.
Jakby mnie ktoś złapał, podciął skrzydła i zamknął na kilka lat. Obiecując tym samym, że nie będę musiała martwić się o pożywienie, bo on będzie mnie karmił i ogrzewał...
Ale czy ja naprawdę tego chce?
Ja chce się o to martwić, ale chce latać, chce czuć wolność. Jest to w końcu jedna z najcenniejszych rzeczy w naszym życiu.
Tam są przyjaciele, tam jest rodzina i są ludzie, którzy Cię wysłuchają, wypiją z Tobą rano kawę, podzielą smutki jak i radości.
Po ponad 10 latach emigracji do różnych krajów, przychodzi taki moment rachunku sumienia.
Zaczyna się rozumieć co jest tak NAPRAWDĘ ważne w życiu.
Ci, co mieli "przyjemność" tułaczki, wiedzą o czym mówię.
Znam kilka osób, które w Polsce są prze szczęśliwe i nawet nie myślą aby wyjazd z Polski do innego kraju był czymś więcej jak wakacjami i odpoczynkiem.
Jednak są i tacy, co pukają się w czoło, gdy wspominam o powrocie. Paradoks tego jest taki, że w większości są to ludzie, którzy nie wyjeżdżali nigdy z kraju, może za wyjątkiem wczasów w Bułgarii:) - taki mały sarkazm, absolutnie nie złośliwy:)
Nie mają pojęcia o uczuciach, tęsknotach, rozdzierającym i pękającym sercu za każdym razem na lotnisku. Chęci ucałowania polskiej ziemi po wieloletniej nieobecności w kraju...
Przepłakanych nocach, samotnych i jednodniowych Świętach, bo od kiedy pamiętam, zawsze pracowałam. O wzruszeniu, które pojawiało się za każdym razem gdy wąchałam nasz cudowny polski chleb. Docenia się wtedy najmniejszą nawet rzecz związaną z krajem, która wcześniej była tak bardzo obojętna.
Jedno jest pewne - każdy ma inny sposób postrzegania świata, każdy ma inny system wartości.
Jedni największą wartość postrzegają w rzeczach materialnych i gromadzeniu ich przez całe życie, inni gromadzą doświadczenia i piękne chwile...
"...Jest na ziemi jedno moje małe miejsce,
gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej(...)"
c.d.n.
N.
Opowiem Ci coś o Norwidzie: jedyny czas w jego życiu, kiedy naprawdę miał pieniądze i szanse na karierę był w Nowym Yorku, gdzie popłynął, bo w Europie już "wyczerpał możliwości" działania wszystkim na nerwy;) Tam docveniano jego rysunki, dostawał za nie godziwe pieniądze i publikowano jej w gazetach... Ale - chorował na tęsknotę - nawet nie za krajem (bo wiedział, że nie wróci - teraz wyobraź sobie uczucia kogoś, kto drogę do kraju ma NA ZAWSZE zamkniętą) - ile za Europą, za ludźmi, za przyjaciółmi, ktorych miał wspaniałych mimo jego trudnego charakteru - i... wrócił... Z podkulonym ogonem, nikomu się nie chciał do tego przyznać, wrócił w ciężkiej depresji, do swojej europejskiej biedy i do paryskiego polskiego piekiełka emigrantów - wrócił...
OdpowiedzUsuńZawsze go rozumiałam i Ciebie też rozumiem;) Wracaj;)))
Dziekuje Ci. Pieknie powiedziane:)
UsuńPopłakałam się.
OdpowiedzUsuńCzuję dokładnie to samo.
Ciężki czas teraz dla mnie nadszedł...
Domyslam sie... Dlugo Cie nie widac... Daj znac prosze co i jak.
UsuńCzekam na Ciebie zeby napic sie tej kawy z cynamonem z rana:)
OdpowiedzUsuńCzekam na Ciebie zeby napic sie tej kawy z cynamonem z rana:)
OdpowiedzUsuńWracaj... i spełniaj swoje marzenia! :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu babci, al mam nadzieję, ż będzie lepiej :(
OdpowiedzUsuńKażdy z nas za czymś tęskni za jakimś miejscem, zapachem, widokiem. Moim zdaniem nie ma co żyć wieczną tęsknotą tylko trzeba na skrawku ziemi na której obecnie się jest stworzyć własny mały raj, czy to poprzez posadzenie poziomek w doniczce na balkonie czy tez poprzez upieczenie własnego chleba. Są miejsca na Ziemi niezniszczone przez człowieka, każde państwo, miasto, wioska ma w sobie piękno trzeba tylko chcieć je dostrzec, poszukać, wyjść im naprzeciw. Myślę że cała sztuka polega na tym aby doszukiwać się piękna w ludziach miejscach sytuacjach, bo wady znaleźć najłatwiej najszybciej.Bardzo chciałabym Cię poznać i przekonać się czy to kwestia Twojego podejścia do życia i zgorzknienia czy rzeczywiście doświadczenia życiowe i sytuacja w której obecnie się znajdujesz są tak bardzo smutne że jedyną nadzieją jest powrót do Polski. Po tym co piszesz odnoszę wrażenie , że nawet w kraju nie będziesz szczęśliwa pytanie czy Ty potrafisz być szczęśliwa...? Pomyślności życzę.
OdpowiedzUsuńAz tak zgorzkniala to nie jestem , jeszcze ;)) Post byl odzwierciedleniem tesknoty za moim malym magicznym miejscem. A czy potrafie byc szczesliwa? Jasne! :) Ja jestem szczesliwa!:) Jednak do pelni szczescia brakuje mi natury na CO DZIEN. Chce otwierac okno i slyszec spiew ptakow, widziec drzewa, lake i zapach swiezo skoszonej trawy... W Polsce to mam. I wlasnie tam czuje pelnie swego szczescia! Jestem totalnie naturalna i wiejska dziewucha:) Miasto mnie gasi. Powoduje, ze umieram. Coz poradze. Zapraszam na kawe i szybko zobaczysz dlaczego chce stad uciekac po pierwszym otworzeniu okna;)) Pozdrawiam!:)
Usuńniestety nie skorzystam z zaproszenia na kawę mieszkam za daleko, ale chętnie zaproponuję Tobie wyzwanie. Pokaż nam, Twoim czytelnikom w następnym wpisie, albo którymś kolejnym piękno miejsca w którym jesteś... czy to miasta, czy najbliższego otoczenia w formie zdjęć...
OdpowiedzUsuńJuz w kilku postach pokazalam kilka pieknych miejsc:) A widzialas nasze malinki osiedlowe??:) Ha! To dopiero cudo! Z calego kilkudziesiecio mieszkaniowego budynku tylko ja je wcinam:)
Usuńprzejrzałam wpisy... ostatnie zdjęcia z Twoich obecnych stron były z 2013 takie które radowaly Twoje oczy... jest 2015.... czyżbyś od tego czasu nie dostrzegala piękna w Manchesterze?...
OdpowiedzUsuńBo od tamtego czasu zupelnie co innego zaczelo radowac moje oczy... Urodzilam coreczke:) Pozdrawiam:)
UsuńWięc nie podejmujesz wyzwania... nie dziwi mnie to również pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie potrzebuje udowadniac nic nikomu:) Ten kto chce , ten wie:) Pozdrawiam i wiecej dystansu i usmiechu zycze!!:))
UsuńWracaj do nas, mam nadzieje ze juz wkrótce się spotkamy... Pozdrawiam
Usuńciekawy blog, bardzo mnie zainteresowały tematy poruszone, polecę go znajomej
OdpowiedzUsuńTu to jest co czytać, na kilka dni.
OdpowiedzUsuń