JESTEŚ TYM CO JESZ
Już
Hipokrates (400 p.n.e.) wierzyl, ze nasze cialo posiada wrodzona
zdolnosc samoleczenia. „Niechaj pozywienie będzie lekarstwem”.
Wspolczesna medycyna obraca się wokół „pigulki na wszystko”.
Bo przeciez dobre zdrowie jest sensowne ale nie jest dochodowe, czyz
nie ? Choroby serca, rak, cukrzyce, otylosc, etc... Az ciarki nas
przechodza sluchajac statystyk , niestety coraz większych. Kazdy
czlowiek na swiecie, bez względu na kulture, wyznanie, kolor skory
wie, ze JESTES TYM CO JESZ.
Zastanawialiście
się kiedyś jak „stare” jest Wasze jedzenie? Warzywa i owoce
zanim dotrą na półki naszych supermarketów, pokonuja dystans
2500-3000 km. zanim je kupimy....Czyli ma przynajmniej tydzień. Ile
wartości odżywczych tak naprawdę jest w tym jedzeniu...? Niemal
cała żywność , którą możemy kupić w super-hiper marketach
wielkich miast jest przetworzona.
Ktoś tam kiedyś zdecydował , że wszystko będziemy pryskać różnymi pestycydami, herbicydami itp... No przecież to logiczne - powiesz, nie można narażać się na milionowe straty nie pryskając kilkuset hektarowych plantacji... Zdecydowaliśmy również, że będziemy genetycznie modyfikować organizmy , o których nic nie wiemy. Wszystko po to, aby zrewolucjonizować produktywność naszego rolnictwa... Zjadamy sobie zubożały , toksyczny pokarm. Po tych wszystkich chemicznych opryskach żywność jest wybrakowana i toksyczna.
A
potem ? Gotujemy ją . Badania wykazują, że nawet gdy lekko
podgotujesz jedzenie tracisz zawarte w nim enzymy. Z pewnościa
wiesz, że w pożywieniu są żywe enzymy czyli żywi „pracownicy”,
którzy pomagają naszemu ciału w trawieniu . Dlatego surowy pokarm
powinien być częscią naszego pożywienia . Większość ludzi nie
ma pojęcia o tym ( sama kiedyś tego nie wiedziałam), że i tutaj
zacytuje wypowiedź pewnego mądrego lekarza: „ Kiedy gotujesz
jedzenie , twój system immunologiczny reaguje na nie jak na toksyny
(!) . Krew przechodzi w proces leukocytozy trawiennej, który
uaktywnia białe krwinki, przeciwko zjadanemu gotowanemu pożywieniu.
Prawdopodobnie dlatego, że proces gotowania zniekształca strukturę
żywnosci w taki sposób, że ciało go nie rozpoznaje i traktuje
jako toksyne. To nie za dobrze, gdy ciało tak traktuje pokarm, który
ma go żywic”.
Jeśli
Twoja dieta ( codzienne posilki ) składa się z z ponad 50 %
gotowanego jedzenia, to ciało zareaguje na nie tak, jakby zostalo
zaatakowane przez obcy organizm. Straszne co?? Jeśli Twoje codzienne
pożywienie będzie składało się z ponad 51% surowego pożywienia
to nie wystąpi leukocytoza , czyli nie zaistnieje reakcja białych
krwinek. System odpornosciowy nie będzie więc aktywowany przez
„fałszywy alarm”. Zobaczcie sami z iloma problemami układu
odpornościowego borykamy się w dzisiejszych czasach... MUSIMY
zadbać , aby co najmniej 51 % każdego posiłku było surowe, byśmy
nie musieli przeciążać ( i tak już nadwyrężonego) systemu
immunologicznego.
Jak
możesz budować budynek , mający przetrwać ok.100 lat, używając
do tego kiepskich materiałów...? Tak samo jest z ciałem. Jak ma
ono wytrzymać długie i przyjemne życie, jeśli nie dostarczasz mu
własciwego budulca. Jeśli jesz śmieci, to będziesz śmietnikiem.
Założe się , że przynajmniej 70% z Was, popołudniami czuje się
zmeczena, gdzie o tej porze powinniśmy tryskać życiem. Nie
zrozumcie mnie żle. Nie chce Was namawiać, abyście rzucili
dotychczasowy sposób odżywiania i zaczęli jeść jak królik :)
Nie pomyślcie, że się wymądrzam i łatwo mi mówić... Nie jest
mi łatwo. Musialam doświadczyć pewnych poważnych chorób w młodym
wieku, żeby „wziąć się za mordę” , zaczac szukać , czytać
, co do cholery mi jest ??? Przecież jem często gotowane zupki ( w
większości z mrożonych warzyw - bo tak zawsze szybciej - no ale w
końcu zawsze to „warzywa”), domowe, ciepłe obiadki etc. …To
skąd te ciągłe bole głowy, zmęczenie, niechęć do życia i
powoli pojawiające się depresje... Do wszystkiego dochodziłam
latami. Właśnie tych lat potrzebowałam , aby zrozumieć jedną
podstawową zasadę , że JESTEM TYM CO JEM... Naprawdę, niełatwo
mi było znalzeżć pana „farmera” , który sam choduje swoje
warzywka i owoce - napomknę , że wtedy mieszkałam w Chicago a tzw.
„Farmers Market” oddalony był o ileś tam mil , co kompletnie
mi nie przeszkadzało w tym, aby raz w tygodniu jeździć po zdrowe
jedzonko. Oczywiscie łatwiej, taniej i wygodniej było mi pójść
do supermarketu za rogiem... Ale zawzięłam się . Z każdym dniem
widze jak mój organizm mi za to dziekuje :) Błagam, nie słuchajcie
„krzyczacych” w koło haseł, że niby to zdrowe jedzenie to
odtluszczony ser, czy jogurt (zabójstwo!) . Chciałabym bardzo
dzielić się z Wami różnymi przepisami , jak samemu zrobić
pyszny jogurt czy budyń, naprawdę w bardzo prosty sposób! Zdrowy,
razowy chlebek, surowe i bardzo smaczne zupy , przepyszne zielone
szejki , które są idealne na rozpoczęcie pochmurnego dnia:) .
Naprawdę nie chce , abyście rezygnowali ze swoich ulubionych
przysmaków, smaków itp. Chce Was tylko zarazić pasją do zrowego
życia i jedzenia. Namówić , aby jak najwięcej przygotowywać je
samemu , w zdrowy sposób, bez konserwantów i tych wszystkich
dziwnych literek : od E-100 do E powyżej 500... Wiem jak
zareagujesz... „gdzie ja znajdę na to wszystko czas?? Praca, dom,
dzieci … Ja znalazłam przy 56 godzinach pracy w tygodniu, to
znajdziesz i Ty.
Uwierz
mi, że jak ktoś chce to znajdzie sposób, a jak ktoś nie chce to
znajdzie powód...:)
Do
następnego !
Wasza
N.
Komentarze
Prześlij komentarz